– Chodź, Słoniczko, mam Ci coś ważnego do powiedzenia – powiedziała Mama-słoń pewnego razu, gdy pod wieczór pomarańczowe słońce wtapiało się w pomarańczową pustynię, a stado szarych słoni w szarym zmierzchu wyglądało jak stado cieni. – Jeżeli będziesz sama, moja Słoniczko, to w chwili uniesienia i serdecznej radości pamiętaj zawsze owinąć trąbę wokół czegoś, co jest bardzo ciężkie: wokół rosłej palmy albo ogromnego głazu, tak abyś nie odfrunęła do gwiazd. Kiedy natomiast, słuchaj, Kochanie, uważnie, poczujesz, że jest Ci bardzo ciężko i bardzo jesteś nieszczęśliwa, to rozłóż cztery łapki na boki – wtedy piaski pustyni nie pochłoną Cię tak łatwo – i staraj się sobie przypomnieć, jak to było kiedyś, gdy jak balonik unosiłaś się nad światem.
Joanna Klara Teske, Wschód i zachód słonia